Autor: / 8 maj 2016 / 8 Comments / , , ,

DIY: nowe życie doniczek

Są ludzie, którzy lubią kombinować. Lubią przemalowywać, ozdabiać, obklejać, łamać i sklejać. Tak, ja też. Szczególnie jednak lubię wynajdować ładne rzeczy i robić je sama. Widziałam kiedyś piękne doniczki - białe, proste, z kokardami. Cena jednej to 65zł (popopopierdzieliło!). Miałam w domu doniczki Kardemumma, które kupiłam kiedyś masowo w Ikei, klej i pistolet do kleju mam dobre 10 lat. Brakowało mi tylko kokardek, ale tu z pomocą przyszła nieplanowana wizyta w Tigerze. Wstążki zauważyłam przypadkiem i wzięłam dwa kolory - fioletowy, bo takie właśnie mam dodatki w sypialni oraz pomarańczowy - pasujący do dodatków na biurku i w salonie.

Całość zaczęłam od przygotowania sobie sporej przestrzeni i wyczyszczenia doniczek. Moje miały już rowki, więc nieco łatwiej było mi utrzymać równą linię. Doniczki miałam w dwóch rozmiarach więc z góry zdecydowałam które dostaną jaką kokardę i nacięłam sobie paski odpowiedniej długości. Wszystko robiłam na oko, więc w poście nie będzie wymiarów. Jeśli macie np. mało wstążki to projekt można zrobić z papieru, żeby zobaczyć ile materiału zejdzie :) Obklejenie doniczek nie było niczym trudnym. Klej dawałam tylko na sam początek wstążki, w 2-3 miejscach w trakcie klejenia oraz na sam koniec, żeby nic nie odstawało.

Schody zaczynają się przy robieniu kokardek. Tu, tak jak wcześniej, postanowiłam naciąć wszystkie elementy od razu, poskładać je do kupy i dopiero tak przygotowane elementy poprzyklejać do doniczki. Bazą kokardki jest okrąg ze wstążki i dwa zwisające paski, które można sobie ładnie dociąć. Można to jeszcze ozdobić np. cyrkoniami, mnie na tych efektach nie zależało :) Najpierw przyklejałam zwisy, potem okrąg. Okrąg dokładnie w połowie zaginałam, nakładałam odrobinę kleju i dociskałam do doniczki. Tak powstała idealna baza pod coś nieco bardziej skomplikowanego.

Same środki kokardek robiłam tak samo jak bazę! Dwa już sklejone okręgi (duży i mały, przy czym duży musi być mniejszy niż ten już doklejony do doniczki) zaginałam na pół, nakładałam na siebie i dokładnie na środku zawiązywałam kawałek nitki, żeby się nie rozpadały. Nitkę zakrywałam skrawkami wstążek i lekko zaklejałam z tyłu. Tak przygotowane kokardki po prostu przyklejałam do bazy. Wiem, że napisałam to jak analfabeta ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi :D

Pistolet może zostawić nitki, które wyglądają jak pajęczynki. Najlepiej ściągnąć je jak ostygną, same wtedy odpadają i nie trzeba wcale się narobić, żeby je zdjąć. A resztki wstążek? Ja ozdobiłam sobie nimi ramki na zdjęcia :)

Filip bawi się w chowanego, nie miał dziś makijażu to twarzy pokazać nie chciał :)
Share This Post :
Tags : , , ,

8 komentarzy :

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum