Autor: / 25 mar 2013 / 8 Comments / , , , , ,

Venita - szampon i maska do włosów

Po raz kolejny wracamy do tematu włosów. Jestem czerwona. Czerwona jak M. Wiśniewski. Po trzykrotnym farbowaniu włosów w ciągu jednego tygodnia osiągnęłam kolor idealny i mam ogromną nadzieję, że już taki zostanie. Odkryłam przy okazji szybki i tani sposób na poprawienie stanu końcówek, które jeszcze dwa dni temu były tak suche, że nie mogłam włosów rozczesać. Bez wychodzenia z domu w 60 minut troszkę je odżywiłam. Nie obędzie się bez ścinania, ale póki co sama sobie wycinam najbardziej zniszczone partie, a na porządne cięcie wybiorę się w maju :)

Zanim moje włosy osiągnęły kolor intensywnej czerwieni były brązowe. Idea powrotu do naturalnego koloru była niezła, ale nie wytrwałam w tym postanowieniu. Brązowe włosy traktowałam naprawdę dobrze. Maski, oleje, odzywki, wcierki. Chciałam mieć piękne, gładkie włosy jak z reklamy. Wśród kosmetyków do włosów znalazły się dwa produkty za niską cenę ale z całkiem fajnym działaniem.

Venita Henna Color szampon do włosów w odcieniach brązu był u mnie dość długo. Jest wydajny, fajnie oczyszcza włosy. Nie radzi sobie co prawda do końca z olejami, ale do codziennego mycia włosów jak najbardziej się nadaje. Ma przyjemny zapach.

Włosy po szamponie były miękkie, ładnie błyszczały. Bez użycia odżywki miałam małe kłopoty z rozczesaniem końcówek. Za 250ml szamponu zapłacimy ok 7zł, co jest śmiesznie niską ceną :) Dla włosów niewymagających naprawdę intensywnego nawilżenia będzie jak znalazł :)

I skład, który można powiększyć:



Venita Naturel maska regenerująca do włosów wg producenta wzmacnia i nadaje piękny połysk. Zawiera masło shea i prowitaminę B5. Tu niestety miałam zgrzyt z opakowaniem, bo słoik ma zwężany otwór przez co ciężej wsadzić do niego łapę.

Konsystencja i zapach maski były dla mnie naprawdę przyjemne, nic nie spływało z włosów, pachniało i ratowało moje smętne ostatnio pseudoloki. Moim zdaniem maskę spokojnie można byłoby nazwać po prostu odżywką. Poprawia wygląd włosów, które stają się miękkie, błyszczące i bardziej sypkie, ale nawilżenie jakie tutaj otrzymywałam nie zadowalało końcówek. Reszta włosów zdecydowanie lepiej przyjmowała właściwości pielęgnujące maski. Zanim przefarbowałam włosy maska była fajną odskocznią od kallosa czy waxa, na chwilę obecną jednak muszę ją "wspierać" mocniejszymi specyfikami. Cena: 6zł / 250ml

I skład, który można powiększyć:
Share This Post :
Tags : , , , , ,

8 komentarzy :

  1. A ten sposób to jaki??:) Bom ciekawa:D

    OdpowiedzUsuń
  2. My love (no nie bede ukrywac milosci do Ciebie, skoro na moim fb juz glosno hahahah), Tobie wszystkie klaki wyleca! Systkie!!!!

    Za to mam dla Ciebie gud njus, smigam dzis na poczte ;) wiec jutro/po jutrze dostanisz swoj lakier ;))) nie bedzie kartki ani nic, bo chce to wrzucic w ajne klajne koperte ;)

    jakiego masz kallosa? ja mam latte i placente ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie nie nie, ja mam moje kłaki całkiem gęste :P latte i frutta

      Usuń
  3. ciekawe czy venita wypuściła też wersje do rudych włosów?

    OdpowiedzUsuń
  4. maseczka jak najbardziej mnie zachęca do kupna ;D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum