Miesięcznik - Luty 2014

Luty był krótki (no taka mądra Domi!) i dla mnie tylko trochę intensywny. Większość planów zepsuła mi praca i pogoda, więc pod kątem spotkań ze znajomymi jestem mocno niepocieszona. Liczę, że marzec będzie lepszy. Plusem lutego jest to, że nauczyłam się dwóch nowych przepisów, przeczytałam kilka książek i mocno się wyciszyłam, chociaż generalnie chaos był. Uporządkowałam wiele aspektów życia i czuję się szczęśliwsza.No i czuję wiosnę. Słabo, ale zawsze coś. Pierwsze wyjścia w sukience za mną ;)

1) Zakupki, zakupki. Jedne z ostatnich na najbliższe kilka miesięcy. Chlip, chlip!

2) Nie malowałam paznokci, za to wyżywałam się na wzornikach. Fajna zabawa

3) Mój kwiatek, który miał lecieć do kosza bo nagle wyglądał jakby miał paść zakwitł. Dobrze, że jestem leniwa i nie chciało mi się go od razu wyrzucać

4) Po kilku eksperymentach moje włosy nadal mają kolor niezidentyfikowany, za to przyrost wyszedł mi w tym miesiącu fajny!

5) Dowód na to, że nie malowałam paznokci. Mleczna odżywka się nie liczy

6) Jak ktoś ze znajomych leci do Polski to wiadomo, że dostanę lakiery. Albo że kupię lakiery

7) Umiem piec ciastka. Przy moim antytalencie to czysty cud

8) Zgadnij kotku, co mam w środku. To znaczy... czemu świecę!

9) W czasie deszczu dzieci się nuuuudząąąąą..