Autor: Panna Dominika / 25 lut 2014 / 12 Comments / minimalizm , niekosmetycznie , pozostałe
Minimalizm w życiu: porządki w szafie
Idzie wiosna, pora więc na wiosenne porządki. Do tego z nutką minimalizmu :) Jeśli któraś z Was się waha bądź po prostu boi się tego bałaganu, to przychodzę dziś z małymi podpowiedziami jak taki proces umilić i ułatwić. Nie mówię jednak "wyrzuć wszystko i żyj w kartonie". Nie. Mówię "wyrzuć to, co Ci przeszkadza i co przerzucasz z miejsca na miejsce". Mnie totalne odgruzowanie zajęło miesiąc, ale nie dlatego że miałam tego dużo. Rozdzielałam to na mniejsze części! Czerpałam z tego przyjemność, zamiast - jak zwykle robiła to moja mama - podchodzić do tego jak do przykrego obowiązku.
Zaczęłam od miejsca w którym śpię. Co za tym idzie porządki dotknęły szafy i komody a następnie łazienki. Potem tak samo postąpiłam z pokojem, który w naszym mieszkaniu pełnił rolę schowka. Na koniec zostawiłam sobie biurko i laptopa. Ze względu na to, że treści będzie dużo post podzielę na części. Pierwsza, dzisiejsza, będzie o szafach, a jak się za bardzo nie rozpiszę to zahaczę też o inne zbędne graty.
Zaczynając porządki w szafie na sam środek pokoju wyrzuciłam wszystko, co się w niej znajdowało. Łącznie z bielizną, butami i zimowymi kurtkami. Paski, apaszki - zero wyjątków. Następnie przygotowałam dwa kartony (akurat miałam, więc zdążyłam użyć przed wyrzuceniem) i przeglądając ubrania trafiałam nimi w trzy miejsca: albo do kartonu pierwszego, który powędrował do charity shopu, albo do kartonu drugiego w którym rzeczy były do wyrzucenia. Trzecie miejsce to łóżko, na którym ubrania ostatecznie posegregowałam, poskładałam i pochowałam do szafy.
Pudełko pierwsze zapełniałam z prostego powodu: mam ogrom ubrań, w których nie chodzę, są nowe albo założone 1-2 razy, w stanie idealnym. Żal wyrzucać, wysyłać do Polski nie ma sensu. Są to tak tanie rzeczy, że nie boli oddanie ich komuś, kto ich bardziej potrzebuje. Ciężko mi było taką osobę znaleźć, więc wyniosłam to do Charity Shopu. To coś, jak polska tania odzież, postaram się kiedyś napisać o tym dłuższy post. Ważne jest jednak, żeby nie wrzucać tam ubrań poplamionych czy dziurawych, wątpię że ktoś to kupi a tylko niepotrzebnie zagracimy inną przestrzeń. Możecie też dorzucić pudełko/reklamówkę z rzeczami które chcecie sprzedać sami. U mnie takie pudło stoi od jakiegoś czasu, tylko weny brak :D
Pudło drugie to ubrania właśnie splamione, dziurawe czy poprzecierane. Wiecie jak to jest, macie czerwone spodnie, pierzecie je kilkanaście razy i nagle wyglądają, jakby koło czerwonego barwnika w ogóle nie leżały. Tak samo działo się z bielizną, której już nie chciałam czy np. rozciągniętymi swetrami. Selekcję robiłam dość rygorystycznie, starałam się też podchodzić do tego bez sentymentu. Dla mniej wytrwałych dobra rada: za dwie wyrzucone rzeczy kupcie sobie jedną nową. Za te oddane też możecie, w końcu miejsce się robi.
Na łóżko trafiały tylko ubrania dobre rozmiarowo, bez plam i dziur. Zamiast trzech par roboczych spodni - dwie. Zamiast 10 bluzek na ramiączkach tylko 5. Jedyny wyjątek stanowiły sukienki, lubię mieć wybór. Zrezygnowałam jednak z 4 czarnych na rzecz jednej, porządnej. Dodatki (apaszki, paski) oglądałam najdłużej. Zamiast trzech gumowych pasków w takim samym kolorze - jeden. Zamiast czterech apaszek - dwie. Pozbywałam się wszystkiego, czego nie nosiłam przez ostatni rok i co ciągle przekładałam z miejsca na miejsce.
Na koniec zostawiłam buty. Lubię mieć szpilki. Najlepiej dużo, w ładnych kolorach. Ale nie oszukujmy się - większości nie noszę. Bo nie mam do czego, bo stopy bolą, bo nie mam kiedy. Postawiłam na minimalizm, trzy pary to optimum. Czarne, beżowe i czerwone. Jedna para sandałów też mi przecież wystarczy, po co mi trzy. Z butami postąpiłam podobnie jak z ubraniami. Te zniszczone leciały do kosza, te w stanie bardzo dobrym - do pudła dla CHS. Wierzcie mi, że widok posprzątanej szafy działa motywująco!
Co mi dały porządki? Miejsce na nowe rzeczy! Uświadomiło mi to również czego już nie noszę, jakie fasony źle na mnie leżą. W końcu dotarło do mnie ile ubrań mam i że kolejna bluzka nie jest mi potrzebna. Do tego świadomość, że coś, co nam jest niepotrzebne może pomóc komuś w potrzebie. Polecam to uczucie :)
12 komentarzy :
Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
ja często mam sentyment do niektórych ubrań i zostawiam je dalej w szafie ;/
OdpowiedzUsuńja też, niestety :(
UsuńJa też jestem po remanencie szafowym. Czeka na mnie cała sterta ubrań do sfotografowania i wrzucenia na aukcje. Nadające się rzeczy wole sama gdzieś wywieźć, niby w Polsce są kontenery, ale jestem pewna że ubrania tam wrzucone na pewno nie trafiają tam gdzie powinny, czyli do potrzebujących, wiec od tych kontenerów radzę stronić. A rzeczy już znoszone polecam wywozić do schroniska, tam wszystko się przydaje ;)
OdpowiedzUsuńKontenerów też unikam jak ognia. A co do znoszonych rzeczy - w schroniskach dla zwierząt zawsze się przydadzą, natomiast w schroniskach dla ludzi warto też jakiś minimalny poziom zachować, dziesięcioletnie spodnie dresowe z taką ilością dziur, że mogłyby udawać firankę lepiej wg mnie od razu wyrzucić ;)
UsuńKiedyś miałam problem z pozbyciem się jakiejś rzeczy. Teraz nawet się nie zastanawiam.
OdpowiedzUsuńno ja niestety dalej mam " a co jak się jeszcze kiedyś przyda?" :P
UsuńWidzę, że wszyscy już poczuli wiosnę i wzięli się za porządki. Ja chyba też będę musiała zacząć, ale odwlekam to jak tylko mogę :)
OdpowiedzUsuńMSjournalistic.blogspot.com
Ja wręcz uwielbiam takie porządki, od razu lżej się człowiek czuje :)
UsuńA mnie stare rzeczy zal wyrzucic z sentymentu ;/
OdpowiedzUsuńZawsze możesz robić zdjęcia pamiątkowe :)
UsuńJa kiedy mieszkalam w Ie, tez dawalam do ChS ale i do Cash4clothes :) bo kiedys to sie uzbieralo tego tone w mojej i narzeczonego szafie. Tak czy inaczej masz racje co do drastycznych ciec w szafie itp. Bo mamy to do siebie ze jestesmy troche takimi chomiczkami i raz na jakis czas pora sie przebudzic :)
OdpowiedzUsuńPatrzyłam ile C4C płacą i w sumie bardziej się opłaca to do ChS oddać. Przynajmniej wiem, gdzie to trafi
Usuń