Autor: / 29 maj 2013 / 27 Comments / , , ,

Kallos Latte i moje pierwsze wrażenia

Tyle się o Kallosach naczytałam, że pękłam i kupiłam. Zainwestowałam w dwie maski, do domu dowiozłam jedną. I zdecydowanie nie ostatnią. Po długich testach zakończonych pustym słoiczkiem stojącym sobie na półce w łazience (coby pamiętać, że mam nowy kupić) nadeszła pora na napisanie co ja sobie sądzę o tymże bajerze w mojej włosowej kolekcji. Generalnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, chociaż wady też są i niejednokrotnie uprzykrzyły mi życie.
 

Opis ze strony producenta
Dzięki proteinom pozyskanym z mleka krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały do zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację.
 

Cena i pojemność 
ok 5-6zł / 275ml

Dostępność 
Naczytałam się że słaba, a u siebie w mieście (Oświęcim) znalazłam całą półkę z Kallosami w pierwszej drogerii. Ciężko mi powiedzieć więcej, bo zaopatruję się tam i nigdzie więcej nie szukałam.

Opakowanie
Plastikowy słoik. I fajny i nie. Niby na półce wygląda spoko, ale pakowanie do niego łap jest a) niewygodne, przez dość wąski otwór b) niehigieniczne, bo wpada tam cała masa wody. Ja tam bym się nie obraziła za wpakowanie maski to zwykłej tubki.

Konsystencja i zapach
Zarówno konsystencja jak i zapach są mocno budyniowe. Gdyby ktoś podłożył mi to pod nos nie mówiąc co to, zapewne wpakowałabym do to buzi. Zapach jest mleczny, słodki, jednocześnie nie mdli. Sama maska na włosach trzyma się fajnie, nie spływa z nich i nie zasycha, tworząc niefajną skorupę.
 

Skład
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG- 5 Cocomonium Methosulfate, Methylisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, 5-Bromo-5-Nitro-1,3-Dioxane.
Cetearyl alcohol to emolient (działanie nawilżające), Cetrominum to konserwant (stosowanie go w tym celu nie jest dozwolone), ma właściwości antstatyczne, zmiękczające, lekko emulgujące. Dipalmitoylethyl hydroxyethylmonium methosulfate to humektant i 'zmiękczacz', a jednocześnie substancja zapobiegająca elektryzowaniu włosów. Parfum to zapach - trochę za wysoko (może podrażniać). PEG-5 Cocomonium Methosulfate to nie silikon, a pochodna glikolu polietylenowego - ogólnie PEGi pełnią różne funkcje - od detergentów poprzez zmiękczacze po emulgatory. Alkohol benzylowy - rozpuszczalnik, konserwant, substancja zapachowa. Są odżywcze proteiny mleka i kazeina. Methylchloroisothiazolinone - to konserwant- może podrażniać i jest moim zdaniem trochę za wysoko w składzie. Methylisothiazolinone też konserwant. Sodium Cococl Glutamate - substancja myjąca, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride - substancja o działaniu odżywczym, ułatwia rozczesywanie, uelastycznia i wzmacnia włosy. Będzie nawilżał, odżywiał, nabłyszczał. [źródło: Wizaż.pl] 

Moja opinia 
Maska należy do grupy ładnie pachnących i mamiących mnie samym zapachem. Mogłabym ją wąchać i wąchać, aczkolwiek w pewnym momencie nadchodzi zmęczenie i potrzebuję czegoś mniej słodkiego. W związku z tym nie korzystałam z maski po każdym myciu, a jedynie raz w tygodniu, zazwyczaj w weekend kiedy mogłam sobie pozwolić na trzymanie jej na włosach nawet 10-15 min. Działanie można zauważyć już po 2-3 min. Zdecydowanym plusem jest wyczuwalna miękkość już podczas spłukiwania. Włosy rozczesuję bez najmniejszych problemów, nawet wtedy gdy nie mam mojego TT przy sobie. Po wyschnięciu pasma są wygładzone, błyszczące, miękkie i tak ślicznie pachną... Niestety maska nie nadaje się w moim przypadku do nakładania u nasady włosów, bo każda taka akcja kończyła się czymś w rodzaju łupieżu. Od połowy włosów w dół nie mam jednak nic do zarzucenia. Włosy ładnie się układają, są bardziej podatne na stylizację, nie puszą się i nie elektryzują. Maskę łączyłam z dodatkowymi półproduktami (olej kokosowy, arganowy czy rycynowy) i generalnie dawała radę, aczkolwiek zdecydowanie wolę ją solo. Znalazłam jednak jeden minus, którego nie mogę nijak przeskoczyć - maska nie nadawała się u mnie do nakładania na włosy po farbowaniu. O ile wszystko było okej podczas mycia i zaraz po, o tyle wyschnięte włosy sprawiły mi trzykrotnie psikusa. Otóż wszelkie próby przeczesania ich palcami czy pogłaskania się kończyły się tym, że moje dłonie były czerwone. Kark i czoło też. Z niewiadomych mi powodów pigment zostawał mi na palcach, dlatego pierwsze mycie po farbowaniu zawsze było pod znakiem odżywek innych firm. Kolejne mycia nie sprawiały żadnych problemów. Za pierwszym razem myślałam, że może źle spłukałam farbę, ale za drugim razem stałam pod prysznicem do momentu, aż woda przestała mieć kolor różowy, a mimo to dalej miałam przykre niespodzianki. Zdecydowanie sięgnę ponownie, bo raz na jakiś czas warto się nią rozpieścić.
Share This Post :
Tags : , , ,

27 komentarzy :

  1. Muszę się chyba za nią rozejrzeć ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię zapach tej maski :) U mnie sprawdza się świetnie, w życiu nie miałam tak lśniących włosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja niby też, ale jednak wolę sobie włosów nią nie rozleniwić :P

      Usuń
  3. mi ona niestety nie pod pasowałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tą maskę już jakiś czas, początkowo byłam z niej bardzo zadowolona teraz chyba już znudziła się moim włosom i przesusza je :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdzieś czytałam o takim efekcie, może odstaw ją na jakiś czas?

      Usuń
  5. Bardzo lubię tę maskę ;). Niestety u mnie również nakładanie jej u nasady włosów się nie sprawdza - moje włosy są wtedy strasznie oklapnięte i wydają się być tłuste. Ale zapach ma cudowny ;)!

    + Dodaję do obserwowanych ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ją znam tylko z blogów (gdzie jest istną legendą), ale jakoś niespecjalnie mnie ciągnie do jej przetestowania. Dobrze, że napisałaś o jej wadach, bo o zaletach można wiele przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się na nią głównie przez inne blogi skusiłam. Żałować nie żałuję, ale jak mi pierwszy raz psikusa zrobiła to miałam ochotę pomordować wszystkie blogerki mówiące o niej "cudowna, niesamowita".

      Usuń
  7. Mam jej siostrę i bardzo ją lubię :) co prawda maski trzymam zazwyczaj około 2 godzin, jednak tą najlepiej przyswajam nakładając na 10-15 minut po myciu głowy :) ta tez wydaje się ciekawa :)
    Radi

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobnie jak Una znam tę maskę tylko z blogowych opisów. Miałam juz kiedys mleczną maskę Mila, która sprawowała sie u mnie dobrze, ale była tak wielka (chyba ponad 1 litr), że juz mi mleczne maski zbrzydły na dlugo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie w drogerii były też litrowe opakowania Kallosa, ale a)latam samolotem, nie mogę sobie pozwolić na takie wielkie opakowania b)to był nasz "pierwszy raz" więc wolałam nie ryzykować :P

      Usuń
  9. Ostatnio ją widziałam w drogerii i żałuję że nie kupiłam

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje włosy lubią tą maskę, służy im od dawna (z przerwami) :)

    OdpowiedzUsuń
  11. mam litrową i trzymam ją godzinę na włosach i bardzo się polubiłyśmy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja rozważam kupienie litrowej wersji Frutta, jakoś bardziej przypadła mi go gustu

      Usuń
  12. ja nie miałam takich z tą maską po farbowaniu.
    Bardzo fajnie właśnie po farbowaniu się u mnie sprawdzała.
    Ja korzystam z niej 2-3 razy w tyg, jak mam czas, trzymam ją około 30 minut i jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja z żadnym innym produktem tego typu nie miałam kłopotów jeśli chodzi o farbowanie. W sumie za każdym razem używałam innej farby, więc albo dwie farby są winne, albo maska coś ma, że mi taki numer wywijała

      Usuń
  13. mhmm narobiłaś mi smaka na budyń :D
    a za maską rozejrze sie jak pojadę do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja ją uwielbiam :D
    Za zapach, działanie i niską cenę oraz za wydajność!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum