Autor: / 26 mar 2016 / 6 Comments /

Dno i wodorosty - denko 01-03.2016

W lutym pojawił się post z denkiem z 2015 roku. Tym razem postanowiłam to robić nieco bardziej regularnie, czyli mniej więcej co 3 miesiące. Postanowienie pozbycia się zapasów dalej spełniam i idzie mi nieźle, więc trochę się tego w 3 miesiące uzbierało. Co prawda doszły jeszcze 2 małe opakowania, ale dorzucę je do następnego postu, a że marzec już się kończy to wiem że nic nowego nie dojdzie :)

Jak zwykle największą część denka stanowią żele pod prysznic, tym razem jednak równie dobrze szło mi z balsamami do ciała i produktami, które w tym celu wykorzystuję. Udało mi się też dokończyć kilka produktów kolorowych, więc pierwszy kwartał był całkiem niezły :)
1) Palmolive Naturals Smooth Delight żel pod prysznic - żel jak żel, chociaż przyznam że ten lubiłam szczególnie. Skóra była oczyszczona i miękka, nie odczuwałam żadnego dyskomfortu i spokojnie mogłam olać balsamy jeśli mi się ich stosować akurat nie chciało.
2) Palmolive Aroma Moments So Vibrant żel pod prysznic - zapach ładny, ale na tym koniec. Denkowałam na siłę, po prostu żel który po jakimś czasie się nudzi.
3) Imperial Leather Emchanting Romance żel pod prysznic - uwielbiam zarówno ten, jak i następny. Zapachy są świetne i chociaż nierzadko muszę sięgać po balsamy to ogólne doznania mi to wynagradzają.
4) Imperial Leather Funfair Nostalgia żel pod prysznic - jak wyżej.
5) BeBeauty Spa Ujędrniająca sól do kąpieli - uwielbiam wszystkie wersje, kupuję je regularnie i nie wyobrażam sobie już relaksu w wannie bez wbijających się w tyłek drobinek soli (tak, nie czekam aż się rozpuszczą do końca bo się za bardzo niecierpliwię) :D Nie robi nic szczególnego poza zabarwieniem wody, ale pachnie ładnie.
6) Bingo Spa maska do włosów z błotem karnalitowym - jedna z lepszych, pisałam o niej. Kupuję co jakiś czas, uzupełniam olejkami i z przyjemnością co weekend nakładam na suche włosy na 1-2h. Lepszych masek do tego nie znalazłam, tu mam i wydajność i dobrą cenę.
7) Tara Smith Gorgeously Gentle szampon - zero parabenów i innych śmieci, cena akurat była przystępna to kupiłam. Zapach jest nudny ale oczyszczanie nienajgorsze. No i skóra mnie nie swędzi. Raczej już nie kupię, chociaż produkt niczego sobie.
8) Tara Smith Gorgeously Gentle odżywka - jak wyżej. Odżywianie lepsze niż oczyszczanie, chociaż i tak musiałam się wspierać olejkami. Cena była spoko, bez promocji nie warto.
9) 100% Organiczny żel aloesowy - mój must have na gorsze dni. Podrażniony skalp to moja zmora, w gorszych okresach nakładam żel na skalp plus włosy na kilka godzin i zmywam. Radzi sobie idealnie i nie powoduje łupieżu.
10) Bingo Spa maska do włosów ze spiruliną i keratyną - jak poprzednia - podrasowana olejkami czy np. spiruliną w proszku działa cuda.
11) Khadi szampon Neem Sat - jednyny, do którego mam pełne zaufanie. Jak myślałam, że już nic nie pomoże to okazało się że miałam rozwiązanie w zasięgu ręki. Uwielbiam i kupuję non stop, chociaż początkowo zapach mi się nie podobał.
12) Lirene Young balsam z mango - największy balsam ever, ciężki do zdenkowania ale w lecie jest fajny. Na zimę nieco za słaby. Cena fajna, zapach super. Jak się trafi okazja to pewnie znowu kupię.
13) Ricco Spa krem na noc x2 - cała seria Ricco miała miły zapach ale nie używałam jej na twarz. Dla mnie są to małe tubki w sam raz na siłownię i tam właśnie je denkowałam jako balsam do ciała. Wchłaniają się mega szybko, dają kilkugodzinne nawilżenie i nie kleją się do ubrań (albo ubrania do kremów).
14) Ricco Spa krem na dzień x2 - jak wyżej.
15) Ricco Spabalsam do ciała - i znowu - jak wyżej :)

1) Dermedic Sunbrella mleczko ochronne 15SPF - uwielbiam jak tylko wychodzi słońce. Nakładam je pod makijaż, na ramiona i na dekolt, czyli wszędzie tam gdzie słońce ma dostęp. Ładnie pachnie, jest wydajne. Zdecydowanie kupię je znowu.
2) St. Ives Apricot Scrub - ulubiony, zawsze do niego wracam. Wspominałam o nim kilkakrotnie przy okazji innych postów denkowych
3) Garnier Pure Activ Płyn micelarny - był o nim post. Kupię znowu, bo Garnier to jedyna marka, która gości na mojej demakijażowej półce.
4) Dermedic NormAcne matujący krem na dzień - uwielbiałam, wykorzystałam kilka tubek i przy okazji pewnie znowu kupię.
5) Rival De Loop kapsułki z wit. C - zawsze na urlopie czekam aż będzie na nie promocja. Lubię wszystkie warianty, ale ten z witaminą C szczególnie. Nie rozświetla jakoś szczególnie, ale skóra wygląda o wiele lepiej.
6) Pat&Rub różany peeling do ust - był post, powrotu nie będzie. Dwie szanse wystarczą, żeby się przekonać, że to nie jest produkt dla mnie.
7) Max Factor Lasting Performance podkład - kiedyś uwielbiałam, teraz wolę kupować delikatniejsze CC kremy Bell. Ładnie kryje, nie ciemnieje, jest trwały. Osobom z suchą skórą odradzam, lubi wchodzić w skórki.
8) Este Lauder Sumptuous Extreme tusz do rzęs - denkowanie miniaturek uwielbiam, tu dobiłam do połowy i się poddałam. Szczoteczka jest ogromna! Tusz wydłużał, ale mnie bardziej zależało na pogrubieniu więc się pożegnaliśmy
9) No7 Lovely Lashes tusz do rzęs - lubię jak potrzebuję delikatnego efektu. Miniaturki chętnie zużywam, bo są dołączane do zakupów w okresach promocyjnych, ale opakowanie pełnowymiarowe u mnie na pewno nie zagości
10) Barry M dazzle dust 130 - idealny do rozświetlania powiek, nakładany na cienie dodaje im blasku, fajnie miesza się z Duraline. Jest okej, chociaż da się tego typu pigmenty kupić taniej (ten to koszt ok. 20 zł)
11) Catrice Waterproof Eyeliner - nie nie nie. Odsyłam do postu.
12) The Body Shop Velvet Gel Pen Eyeliner - nie. Fajny kilka tygodni, szybko zasycha i nie da się nim rysować kresek, łamie się i blaknie. Cena nie jest niska, więc nie polecam.
13) No7 Stay Perfect Eye Pencil Green - zawsze kupuję i zawsze zużywam do końca. Trwałe, kryjące i po zaschnięciu nie do zdarcia. Lubią zaschnąć w opakowaniu, więc warto pamiętać o skuwce :)
14) Dermedic NormAcne Preventi antybakteryjny żel do mycia twarzy - wracam od pierwszego spotkania z tym produktem. Wtedy jeszcze współpracowo, teraz już za własne pieniądze bo jest ich wart.
15) Garnier Simply Essentials dwufazowy płyn do demakijażu - był o nim post, produkt fajny. Radzi sobie z makijażem każdego rodzaju, więc na pewno znowu do mnie trafi.
16) Clearasil Blemish & Marks Scrub - nie. Nie lubię ich i tyle. Zapach, konsystencja - wszystko jakieś dziwne. Mam go w łazience co jakiś czas i zawsze dochodzę do tego samego wniosku - kosztuje dużo, robi mało.
17) Murier Ha3+ serum - ukochane, do tego puste opakowanie z pipetą wykorzystałam do olejowania włosów. Kupiłam kolejne opakowanie i nie zapowiada się, żebym z niego zrezygnowała.
18) BeBeauty relaksująca sól do kąpieli - patrz: pierwsze zdjęcie, pozycja nr 5.
19) Crabtree&Evelyn - krem do rąk gruszka i różowa magnolia - fajne małe tubki, nienajgorsza cena, super zapachy, dobra wydajność i świetne działanie. Kupuję odkąd skusiłam się na nie w Leeds i żałuję, że w Bristolu ich nie ma.
20) Crabtree&Evelyn - kem do rąk granat - jw.

Uff. Poszło!
Share This Post :
Tags :

6 komentarzy :

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum