Podkład dla Królewny Śnieżki - Makeup Revolution The One 01

Dziś jestem królewną, nie robię nic i poza napisaniem tego posta moja aktywność ogranicza się głównie do jedzenia, bo mi się nudzi i do spania, bo mi się nudzi. Jeszcze 6 dni w pracy i będę na urlopie a to dodatkowo mnie rozleniwia.

Post będzie iście księżniczkowy i skierowany do bladolicych. Wiem, że wiele dziewczyn ma ten sam problem co ja - skóra blada, czasami wręcz za bardzo. Każdy podkład za ciemny, i nie ma tu znaczenia czy ma tony różowe czy żółte. Szukałam długo, kupiłam nawet superdrogi podkład w MACu i co? No cóż, nie pykło. Aż podczas świątecznych zakupów znalazłam Makeup Revolution The One Shade 1. Jest to po prostu biały, totalnie biały podkład. Albo raczej rozjaśniacz do podkładów. Czemu?

Bo produkt sam w sobie ma konsystencję bardzo rzadką, to taka biała woda. Wymaga wstrząśnięcia przed użyciem, z łatwością się miesza z wszystkimi podkładami jakie miałam i można stopniować efekt. Firma wypuściła też wersję odwrotną - przyciemniacz do podkładów. Koszt w UK to 4 funty, więc około 22zł w tym momencie. Butelka jest stosunkowo mała ale produkt jest tak wydajny, że mimo stosowania go od listopada codziennie dalej mam około 20% płynu.

Podkład mieszam sobie na wierzchu dłoni i nakładam gąbką, wszystko ładnie się łączy, a że MuR rozrzedza podkłady to zużywam ich po prostu mniej, bo łatwiej się rozprowadzają na skórze. Plusem jest również brak zapachu. Podkład z MACa pachnie dość specyficznie i wiem, że dodanie do niego jakiegokolwiek innego produktu pachnącego byłoby katastrofą. Największy jednak plus, poza oczywiście rozjaśnieniem makijażu, to trwałość. Ona nie ulega zmianie, więc podkłady niezawodne dalej takie zostaną. Co więcej, te szybciej ścierające się również będą trzymały się nieco lepiej :)

Makijaż zawsze przypudrowuję i w takiej wersji wygląda idealnie przez kilka godzin :)