Autor: / 5 mar 2014 / 35 Comments / , , ,

Życie w UK: Antykoncepcja

Po ponad dwóch latach życia w Wielkiej Brytanii przeleciałam przez tyle gabinetów lekarskich, że mogłabym pisać przewodnik gdzie warto iść a gdzie lepiej nawet nie wtykać nosa. Bo lekarze - tak jak i w Polsce- są lepsi i gorsi. Minusem jest to, że nigdy nie wiadomo na kogo się trafi i że taka loteria ma miejsce przed każdą wizytą. Ot, dziś trafisz do przystojnego Pana Ahmeda, a za tydzień do aroganckiej Pani Smith. Generalnie jednak nic przykrego mnie tu jeszcze nie spotkało, a humorki ludzi biorę do siebie tylko wtedy, kiedy dotyczą moich znajomych.

Do tej pory antykoncepcja kojarzyła mi się z wizytami u ginekologa, milionem pytań, cmokającą panią doktor która zagląda wszędzie gdzie musi (tam gdzie nie musi też). I z wielką łaską wydaje receptę, za którą trzeba sobie zapłacić. Szkoda, że Polska jest w tym temacie tak mocno zacofana, może gdyby było inaczej nie było by takiego wysypu bezdomnych matek itp. W Wielkiej Brytanii antykoncepcja jest całkowicie darmowa i bez względu na to, czy chcecie łykać tabletki czy wszywać sobie jakieś dziwne ustrojstwa wielkości zapałki - macie do tego pełne prawo. Żeby dostać swoje pierwsze tabletki w tym kraju musiałam iść oczywiście do przychodni i się zarejestrować. Dwa świstki, podstawowe dane. Po kilku dniach dostałam swój NHSNumber i od tego momentu mogłam umawiać się na wizyty. Nigdy nie czekałam na takową dłużej niż 3-4 dni, chyba że szłam celowo z dużym wyprzedzeniem i prosiłam o konkretny termin. Zazwyczaj ludzie w takich miejscach są niesamowicie mili i zrobią wszystko, żeby Ci dogodzić. 

Zawsze miałam do wyboru dwie opcje: wizyta w BROOKu i wizyta u zwykłego GP. Ze względu na wygodę i fakt, że GP miałam bliżej skorzytałam z opcji pierwszej. O BROOKu wiem tylko tyle, ile wyczytałam na ich stronie czyli w zasadzie niewiele. Wracając do GP - po pierwszej rejestracji miałam swój numer NHS. Nie musicie go nigdzie zapisywać, ale warto sobie świstek który przyjdzie pocztą zachować. Przy każdej przeprowadzce, która będzie wymagała zmianę GP będzie trzeba numerek podać. Jeśli go nie macie przy sobie to nic straconego, bo panie w recepcji sobie poszukają, ale wychodzę z założenia, że jeśli mogę im to napisać to nic nie stracę, a one nie zmarnują na to swojego czasu. Warto pamiętać, że druga, piąta czy nawet jedenasta rejestracja u nowego GP wymaga kilku dni na wprowadzenie waszych danych do systemu, więc nie odkładajcie tego na ostatnią minutę.

Każda rejestracja da Wam możliwość wykonania darmowego testu na HIV, natomiast regularne wizyty będą okraszane zaproszeniami to wykonania testu na chlamydię. Ważne: taki test wykonujecie same w toalecie. Nikt Wam nigdzie nie grzebie (co ma swoje plusy i minusy), a wyniki dostajecie mailem albo smsem. Z tego co wiem jest też opcja listowna, ale nie korzystałam więc nie wiem jak działa. Część wyników można odebrać w recepcji, chociaż odebrać to nadużycie. Ot, idziecie i uśmiechnięta Pani Krysia mówi Wam, że macie minusika i że wszystko jest w porządku. Jeśli chcecie to na papierku to odsyła Was do lekarza i lekarz Wam tenże świstek drukuje. A na wynikach wszystkie ważne informacje, jak badanie trzeba powtórzyć to powiedzą od razu, nie trzeba się dopraszać.

Same tabletki czy prezerwatywy załatwia się prosto. Lekarz (albo pielęgniarka, różnie bywa) zada kilka pytań, zmierzy ciśnienie, czasami wrzuci was na wagę. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby wizyta trwała dłużej niż 10 minut, pomijając oddawanie krwi ale tam sobie zemdlałam :D Na samym początku dostaje się opakowanie na 1-3 msc. Po tym czasie można wprowadzić zmiany, albo kontynuować branie tabsów. Jeśli jesteście zadowolone to dostaniecie zapas na msc, a następnie na rok. Wygodne, prawda?
No, ale jak już sobie o tabletce zapomnisz i potrzebujesz tej "po" to nie musisz wywalać 1/8 swojej pensji w aptece tłumacząc się od razu czemu, z kim, gdzie, ile razy i czemu nie uważałaś. Tabletki "po" są bezpłatne! Warunkiem jest znalezienie apteki, w której farmaceuta ma specjalny certyfikat, ale z ciekawości zapytałam w trzech obok mojego domu i w każdej taki ktoś jest. Jeśli nie od razu, to za godzinę. Generalnie problemu bym nie miała. Oczywiście - jest seria pytań - ale nikt Cię nie opieprzy za to, że przyszedłeś po coś do czego masz pełne prawo (vivat Polska i farmaceutka zgarniająca 100zł i wyskakująca z durnym nt. "ruchania się gdzie popadnie" komentarzem do jednej z moich koleżanek.) 

Jeśli w danej aptece farmaceuta nie może Ci wydać tabletki masz dwie opcje: idziesz do GP i dostajesz receptę (co jest równoznaczne z otrzymaniem tabletki za darmo), albo wywalasz 25funtów i masz tabletkę od ręki. Z tego co wiem  można wtedy od razu dostać test na chlamydię i prezerwatywy, wystarczy być poniżej 24. roku życia (farmaceuta sam mi to zaproponował, więc miałam niezły ubaw tłumacząc mu, że po prostu zbieram informacje).

Co do aptek: wchodzisz, dajesz receptę i kilka minut później dostajesz papierową torebkę z lekami/tabletkami. Nikt nie widzi co to, ile ani po co. Pytają Cię tylko o adres (wystarczy nazwa ulicy) i z uśmiechem zapraszają ponownie. Jeśli nie mają aktualnie tego co potrzebujesz - przeproszą Cię kilka razy i zaproszą jutro/za dwa dni/za 2 godziny. Wtedy już idziesz bez recepty i podajesz nazwisko. Koniec. 

Mam nadzieję, że temat wyczerpałam, jeśli jednak macie jakieś pytania to postaram się na nie odpowiedzieć. A, no i zaznaczam że swoje doświadczenia opieram na miastach, w których mieszkałam więc liczcie się z tym, że np. w Londynie coś może wyglądać minimalnie inaczej.
Share This Post :
Tags : , , ,

35 komentarzy :

  1. fajnie się czegoś dowiedzieć przed moim wyjazdem do UK, szkoda że w Polsce nie ma tak samo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie poza faktem, że w PL trzeba za tabletki płacić nie jest tak tragicznie.

      Usuń
  2. Ciekawie to tam wygląda... A jak wygląda dobór tabletek anty? Po prostu ot tak dają jeden rodzaj tabletek każdej babce jak popadnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak to wygląda jeśli ktoś wcześniej tabletek nie brał, ja brałam w PL więc tutaj lekarz zapytał mnie o nazwę, sprawdził sobie coś na komputerze i na tej podstawie dopasował mi tutejszy odpowiednik.

      Usuń
  3. dobrze, że takie sprawy mnie jeszcze nie dotyczą bo widzę, że seks z uganianiem się za antykoncepcją jest okropny.

    MSjournalistic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady, załatwienie papierka jest może czasochłonny ale potem bez najmniejszego problemu dostaje się zapas tabletek/prezerwatyw i kłopotu nie ma :)

      Usuń
  4. Tabletka "po"bezplatna nie jest. 26 funtow kosztuje, kupujesz w aptece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wg tutejszej Pani pracującej w aptece jeśli jest na miejscu ktośtam o specjalnych kwalifikacjach i masz mniej niż 24 lata to dostajesz ją za darmo po wcześniejszym krótkim "wywiadzie" i pouczeniu o ewentualnych konsekwencjach

      Usuń
  5. No niezle, faktycznie Polandia nasza jest niezle zacofana :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moge czytać takich postó bo się denerwuje czemu jeszcze w pl mieszkam. tutaj są takie przeboje z tabletkami i proszeniem sie o recepty że sie rzygac chce. dosłownie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przechodziłam to wielokrotnie, w końcu wyrobiłam sobie postawę, że skoro sama sobie za to muszę zapłacić to mam prawo żądać. To ułatwia trochę wizyty :)

      Usuń
  7. Za niedługo przeprowadzam się do Szkocji i ciekawa jestem czy tam też tak jest:) Ja niestety jestem jakaś "odporna" na anty, kiedy przerobiłam większość na rynku lekarz powiedział mi że zostały mi jedne po ktorych gdybym chciała zajść w ciąze to byłby mega spory problem. Tak więc zrezygnowałam:(

    A wiesz jak jest może w UK z podwiązaniem jajników?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wiem jak to wygląda w Szkocji, wiem tylko jak tam jest w kwestii np. studiów, ale to całkowicie inna bajka ;)

      Nie mam pojęcia, jeśli chcesz to mogę zapytać :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. w Szkocji jest podobnie, wszystkie leki sa darmowe, a jezeli bralas juz tabletki wczesniej to podajesz tylko nazwe, pani sprawdz cisnienie zadaje kilka prostych pytan i przepisuje zazwyczaj 3 miesieczy zestaw tabletek, potem sie zglaszasz tylko po recepte, a pill check robia raz w roku:)

      Usuń
    4. No to jest prościej niż w PL :)

      Usuń
  8. Antykoncepcja jest rzeczywiście darmowa, i to jest na wielki plus, ale lekarze... Moja pierwsza wizyta w UK była niezłym przeżyciem i zarazem szokiem :D Gość szukał przy mnie w google co może mi być :D także zwątpiłam w tamtejszą służbę zdrowia i w ich wiedzę! :) Zapraszam do mnie jeżeli będzie czas :) dzisiaj dodałam posta o nowym tuszu od L'oreala :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy mi się nie zdarzyło żeby lekarz góglował co mi może być. Może trafiłaś do pielęgniarki :)

      Usuń
  9. Opisałaś chyba raj antykoncepcyjny. U nas jest tyle użerania z tym, że człowiek nawet czasami czuje się zawstydzony tym, że w ogóle uprawia seks. Co za absurd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam to. Pamiętam jak niejednokrotnie prosiłam mamę, żeby poszła ze mną to załatwić bo wręcz się bałam zacząć temat :/

      Usuń
  10. Wiesz, że odpowiedzi pod Twoim komentarzem już nie mogę dać? :( Coś nie działa...
    A chciałam podziękować za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze u mnie działa, ale sprawdzę gdzie leży problem :) Nie ma za co :)

      Usuń
  11. Marzenie. Niesety u nas nadal jest średniowiecze w tym zakresie, a tabletki dobierane są na chybił trafił, co 3 miesiące musisz iść na wizytę (choć to akurat uważam za plus, bo przy okazji się badasz, więc jesteś pod stałą kontrolą). Ale zdobycie tabletki 'po' to istny koszmar. Mam nadzieję, że u nas też kiedyś antykoncepcja będzie refundowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizyty i badania też uważam za dobre, ale nie co miesiąc. Początkowo dostawałam recepty na miesiąc właśnie. Raz na pół roku badam się sama z siebie, na wszelki wypadek i uważam to za wystarczające.

      Myślę, że do tego długa droga, aczkolwiek miło by było, bo masz prawo do nieposiadania dzieci. Tabletki są coraz droższe a ludzi, których na nie nie stać (nie oszukujmy się, za 40zł masz porządny obiad dla sporej rodziny) coraz więcej :<

      Usuń
  12. Powiem szczerze, że jestem w szoku. Ja akurat mam całkiem porządnego ginekologa w Polsce, ale naprawdę jeste w szoku po tym, co przeczytałam u Ciebie :)

    Wiadomo, ludzie uprawiają i będą uprawiać seks, zabezpieczenie też kosztuje, chodzi mi zarówno o pieniądze, jak i często wstyd, kiedy 18-latka idzie do lekarza po tabletki, a ten jej mówi, że taka młoda, a już chce robić niewiadomo co (autentyczna sytuacja mojej koleżanki, na szczęście go wyśmiała i mówiła że gdzieś tam go poda i przepisał bez gadania).

    Może kiedyś w Polsce będzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekarzom się w tyłkach przewraca. Tyle w tym temacie :)

      Usuń
  13. U nas to się zawsze dziwnie patrzą jak idę z receptą ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, też tak miałam. Po jakimś czasie prosiłam mamę o załatwienie tego bo miałam dość docinek :/

      Usuń
  14. Hmmm.... myślę, że trochę generalizujesz. Chodziłam do kilku ginekologów, z żadnym nie miałam problemów, czasem szłam tylko po receptę na tabletki, wizyta trwała wtedy kilka minut, w aptekach też nikogo nie obchodziło co kupuję. Zdarzyła się i tabletka "po", bez problemu dostałam receptę. Myślę, że fajnego lekarza można znaleźć wszędzie nie tylko w UK ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie twierdzę, że w PL dobrych ginekologów nie ma. Opisałam swoje przygody i porównałam to z UK. Tu w UK też zdarzają się kiepscy ginekolodzy, ale nie mogę się do tego odnieś bo nie miałam z nimi kontaktu :)

      Usuń
  15. Sama wydaje sporo kasy na takie tabletki w Polsce, w UK jest cudownie pod tym względem! Ciekawe, czy kiedykolwiek w Polsce też tak będzie... Aż człowiek chciałby się wyprowadzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sądząc po obecnej polityce w naszym kraju nie spodziewałabym się pomocy w kwestii antykoncepcji

      Usuń
  16. Oj zeby tak pieknie z antykoncepcja bylo u nas... Pamietam jak x lat temu chodzilam za tabletkani, a pytan niepotrzebnych cala masa, a cena tabletek zawrotna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja to samo przeszłam i w szoku byłam jak tu w UK tak łatwo poszło

      Usuń

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum