Barry M Neon Edition

Uwielbiam lakiery Barry M. Za cenę, za jakość, za buteleczki które do siebie pasują i ładnie się w pudełku układają. Gdy zobaczyłam, że na półkach roi się od limitowanej kolekcji wiedziałam, że prędzej czy później ją będę mieć. Niestety z przyczyn mi nieznanych nie mam jednego lakieru (ciemny róż), nie pogardziłabym też niebieskim gdyby był. Zasada była prosta - przy zakupach za 6f (czyli dwa lakiery Barrego) limitkę dostajesz za free. Złapałam 3, ale nie wszystkie naraz żeby mi się od tego nadmiaru w tyłku nie poprzewracało.

Na pierwszy rzut zieleń, która swoją drogą okazała się najlepszym neonem w kolekcji pod kątem ilości warstw. Schną w miarę szybko, więc raczej się zaprzyjaźnimy. Próbowałam nakładać go na biały lakier, wtedy potrzeba dwóch warstw, na samej bezbarwnej bazie od 4 wzwyż, przy czym cztery są okej dopóki nie podstawimy dłoni pod światło. Wtedy lekko widać prześwitujące końcówki. Lakier to typowy żelek, więc w sumie mnie to nie dziwi.

Róż wymaga dwóch, czasami trzech cienkich warstw, schnie minimalnie szybciej niż zieleń i jest wybitnie trwały bo po 5 dniach miałam tylko końcówki starte. Z jednej strony jest to neonowy róż, z drugiej w większości sytuacji to po prostu intensywny róż który ślicznie wygląda w cieniu.

Ostatni, żółty lakier jest moim faworytem. Jest kremowy, kryje idealnie przy dwóch warstwach, bardzo szybko schnie i jest trwały. Nie odbarwił mi paznokci! W słońcu neonowy, w cieniu po prostu żółty idealnie mi przypasował i przekonał mnie że moje dłonie mogą mieć żółte dodatki :P

Opisy za mną, przede mną mani. W najbliższych dniach pojawią się trzy (cóż za niespodzianka!) a później pewnie jeszcze więcej bo korzystam z fajnej pogody i letniego jeszcze nastroju :)