Autor: Panna Dominika / 18 maj 2012 / 26 Comments / pędzle , pozostałe
Porządki w pyndzlach
Co jakiś czas moje serce mieknie i zaczynam myślec o moich pyndzlach. Ostatnio dośc mocno je eksploatowałam,a co za tym idzie czesto czyścilam. Wiele jest metod tej czynnosci, pisze sie o niemoczeniu skuwek, o płynach, o sposobach miziania włosia. Ja to zawsze robiłam po swojemu, tak jak mi logika nakazywała. W związku z tym, że nie każda z nas ma płyn do czyszczenia pyndzli, cierpliwości albo po prostu niespecjalnie zwraca uwage na to jak czyści swoje narzedzia - przygotowałam mój step.
W zasadzie nie ma w tym eureki, nowych wynalazków ani super puenty. No nie ma bata, daleko mi do aż tak błyskotliwej dziewuchy. Tyle słowem wstepu.
1) Przygotowuje kubek z pyndzlami, mokre chusteczki, płyn/mleczko do demakijażu, reczniczek, miske z letnią wodą i płynem do mycia naczyń
2) Pyndzle rozdzielam na dwie grupy: pierwszą, do której zaliczam te nieużywane (zakurzone), używane sporadycznie, wzglednie czyste, oraz drugą, do której wrzucam pyndzelki mocno zabrudzone, mające stycznośc z intensywnymi kolorami/podkładem/pomadkami.
Woda spotyka również pedzle, które mimo zwykłego zakurzenia są zbyt duże jak na chusteczke - te do pudtu/róży itp. Jak widac nawet pozornie czyste pyndzelki zabrudziły mi wode :/
3) Zabieram sie za te mocno uwalone. Wode w misce wymieniam na czystą, a na mokrą chusteczke nakładam troche mleczka (w moim przypadku to resztka niveowskiego, które leży i sie kurzy). Te pedzle, które miały stycznośc z samymi cieniami płucze w wodzie. Raz dwa i po bólu. Te, które zabrudziłam pomadkami/podkładami i wszystkim tym, co mokre, tłuste i zasychające najpierw traktuje mleczkiem.
Miziam sobie po chusteczce, aż pedzelek jest wzglednie oczyszczony. Wtedy oczywiście trafia jeszcze do wody.
4) Teoretycznie końcówka. Wode (całkiem brudną) wylewam, a do miski trafia zimna. Bez płynu.
W taki sposób czyszcze pedzle od dawien dawna i ani włosie nie wypada, ani nie są spuszone. Jedyny pedzel, który kiedykolwiek sprawił mi kłopoty to ten z fioletową rączką od Oriflame. W kontakcie ze zbyt gorącą wodą włosie barwi wode na czarno. Gąbeczki czyszcze tylko przy użyciu wody z płynem a potem zwykłej.
A jak Wy czyścicie pedzelki? :)
W zasadzie nie ma w tym eureki, nowych wynalazków ani super puenty. No nie ma bata, daleko mi do aż tak błyskotliwej dziewuchy. Tyle słowem wstepu.
1) Przygotowuje kubek z pyndzlami, mokre chusteczki, płyn/mleczko do demakijażu, reczniczek, miske z letnią wodą i płynem do mycia naczyń
2) Pyndzle rozdzielam na dwie grupy: pierwszą, do której zaliczam te nieużywane (zakurzone), używane sporadycznie, wzglednie czyste, oraz drugą, do której wrzucam pyndzelki mocno zabrudzone, mające stycznośc z intensywnymi kolorami/podkładem/pomadkami.
pedzelki, których nie używałam i są jedynie zakurzone oczyszczam przy pomocy chusteczek. Ruchem głaskającym macham pyndzelkiem, aż przestanie zostawiac slady.
Jeśli jednak widze, że to za mało, to dodatkowo włosie trafia do wody. Dociskam go delikatnie do ścianki miski i patrze, jak brud ulatuje :)Woda spotyka również pedzle, które mimo zwykłego zakurzenia są zbyt duże jak na chusteczke - te do pudtu/róży itp. Jak widac nawet pozornie czyste pyndzelki zabrudziły mi wode :/
3) Zabieram sie za te mocno uwalone. Wode w misce wymieniam na czystą, a na mokrą chusteczke nakładam troche mleczka (w moim przypadku to resztka niveowskiego, które leży i sie kurzy). Te pedzle, które miały stycznośc z samymi cieniami płucze w wodzie. Raz dwa i po bólu. Te, które zabrudziłam pomadkami/podkładami i wszystkim tym, co mokre, tłuste i zasychające najpierw traktuje mleczkiem.
Miziam sobie po chusteczce, aż pedzelek jest wzglednie oczyszczony. Wtedy oczywiście trafia jeszcze do wody.
4) Teoretycznie końcówka. Wode (całkiem brudną) wylewam, a do miski trafia zimna. Bez płynu.
5) Wszystkie pedzle (a w zasadzie ich włosie) płucze raz dwa i odkładam na drugi reczniczek. Każdemu z nich odsączam nadmiar wody w suche papierowe reczniki i tak przygotowane zabaweczki wedrują do miejsca, gdzie mogą wyschnąc.
6) Jeśli jest ładna pogoda to miejscem tym staje sie parapet. Jeśli nie - staram sie znaleźc inne, ale daleko od kaloryfera.W taki sposób czyszcze pedzle od dawien dawna i ani włosie nie wypada, ani nie są spuszone. Jedyny pedzel, który kiedykolwiek sprawił mi kłopoty to ten z fioletową rączką od Oriflame. W kontakcie ze zbyt gorącą wodą włosie barwi wode na czarno. Gąbeczki czyszcze tylko przy użyciu wody z płynem a potem zwykłej.
A jak Wy czyścicie pedzelki? :)
26 komentarzy :
Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Skorzystam z tej notki ;D
OdpowiedzUsuńCzyszczę, czyszcze...
:)
Usuńbardzo dobry patent, na pewno zastosuję :)
OdpowiedzUsuńpochwal sie efektami :)
UsuńHmm, ciekawy sposób. Ja myję w szamponie dla dzieci - mocno zabrudzone najpierw moczę, potem się zabieram za miziające mycie ;)
OdpowiedzUsuńAle zdolna nie jestem, ostatnio rozwaliłam dwa porządne pędzle, bo zamoczyłam caaaały trzonek, mogę sobie tylko pogratulować xd
nieraz zmoczyłam cały pyndzel i nic mu sie nie stało. Aczkolwiek ja wole te nołnejmy, bo jaby sie stało to mniejszy ból ;)
UsuńHejo, odpiszesz na maila?:)
OdpowiedzUsuńJa mam nieco inny patent, ale również nie bawię się w te specjalistyczne płyny i nadmierne dbanie o to, aby ani kropla wody nie dostała się do skówki ;)
OdpowiedzUsuńmasakraa. Ile tu tego jest hehe . ;)
OdpowiedzUsuńa ja najpierw traktuje je szamponem a pozniej wymywam wszystko pod letniutka woda kranowa :D
OdpowiedzUsuńteż tak robiłam, ale w UK są DWA krany! oddalone od siebie! z jednego leci zimna woda, a z drugiego gorąca ;)
UsuńNiezła kolekcja pyndzli ;)
OdpowiedzUsuńHej . Wejdziesz na mojego bloga , jest tam dla mnie bardzo ważna notka . Proszę skomentuj .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Jak mam odpowiedziec na pytania w niej zawarte jeśli:
Usuńa)nie czytałam Twojego bloga wcześniej
b)zupełnie nie mój typ blogów, na które zaglądam?
:)
Pokazna kolekcja. Tylko pozazdroscic:)
OdpowiedzUsuńtak sie tylko wydaje, bo jak sie człowiek maluje to i tak zawsze idealnego pyndzelka brakuje :P
Usuńale kolekcja ! :D
OdpowiedzUsuńPs. zapraszam do mnie na rozdanie :)
ja swoich kilka myję delikatnym szamponem do włosów, najczęściej joanny, tym takim co i seria peelingów jes (naturia) mimo,że wszystkie moje pedzle sa syntetyczne ;]
OdpowiedzUsuńja naturalnych chyba w ogóle nie mam :P
UsuńHej, hej
OdpowiedzUsuńco się stało z postem o Candy?? Czy tylko ja go nie widzę??
odpisałam Ci na Twoim blogu :)
Usuńale kolekcja!!
OdpowiedzUsuńpokaźna kolekcja, moich kilka sztuk się chowa przy Twoich zbiorach :P
OdpowiedzUsuńHaha, w życiu nie widziałam tyle "pyndzli" na raz :D
OdpowiedzUsuńM.
Czy mi się wydaje, czy coś tutaj dzisiaj szperałaś w szabloniku? :D
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę się zastanawiałam, czy oby na pewno trafiłam do tej Panny Dominiki, do której chciałam trafić. :D
Ja pędzlowa nie jestem, w sumie szkoda-chciałabym bardziej zagłębić się w tajniki makijażu. Mój ogranicza się do zwykłej gąbeczki, podkładu i pudru-tyle jeśli chodzi o samą twarz. :D
Hej :)
OdpowiedzUsuńJa swoje pyndzelki czyszcze albo zwyklym mydlem w plynie, albo plynem do higieny intymnej. I tylko jeden Hakuro mi sie nastroszyl, to go potraktowalam odzywka do wlosow :P i zrobil sie miekki i przyejmny :D
pozdrawiam