Autor: / 12 cze 2014 / 27 Comments /

Dno i 3 metry mułu - graść minirecenzji

Post o denku wisiał w wersjach roboczych od ponad miesiąca. Same pudełka po kosmetykach leżały ponad dwa miesiące i tylko chęć posprzątania zmobilizowała mnie do zrobienia zdjęć. Będzie długo, chociaż postaram się streścić :) Mam nadzieję że nie zaśniecie w połowie, a jeśli tak to z góry życzę kolorowych snów. Nie będę Was budzić, nie jestem sadystką :D Post tworzę w trakcie lekkiej niedyspozycji umysłowej, więc błędy musicie mi wybaczyć :D

Na pierwszy rzut kolorówka, bo jakby nie było z nią mam największy problem. Najłatwiej jest mi chyba zdenkować eyelinery i tusze do rzęs, ale i to nie jest łatwe.
  1. Korektor Anabelle Minerals. Ciężki do zdenkowania ale nie jest to niemożliwe. Ponowny zakup mi się musi odwlec, ale wrócę z przyjemnością
  2. Alverde tusz do kresek - pachnie jak farbki plakatowe, jest tępy w obsłudze i odbija się na powiece po kilku minutach. Zrobiłam kilka podejść i odpuściłam. Niestety, miłości z tego nie będzie, co mnie smuci bo chciałam zielony eyeliner mieć.
  3. Oriflame cukierkowy puder rozświetlający - produkt niezły, miałam go ze 3 lata i używałam tylko do rozświetlania ramion (pięknie wyglądał na opalonej skórze). Skończyło się, nie zamierzam wracać.
  4. Mememe Balm czyli kremowy zestaw róży/pomadek. Produkt fajny, baaaaardzo wydajny. Chętnie wrócę, tym razem kupię jednak drugi wariant kolorystyczny. 
  5. Annabelle podkład mineralny w odcieniu fair. Produkt dobry, aczkolwiek od jakiegoś czasu nie po drodze mi z podkładami mineralnymi. Wrócę za rok w okresie letnim, na jesień i zimę odpuszczam
  6. Soap&Glory korektor pod oczy. Produkt nietani, mnie nie przekonał. Odcień był trochę zbyt żółty więc wyglądałam jeszcze gorzej niż bez niego. Recenzji nie będzie, bo użyłam go zaledwie kilka razy.
  7. Cashmere baza wygładzająco-rozświetlająca. Produkt fajny, bardzo lubię i bardzo chętnie wrócę. 
  8. Golden Rose - dwa eyelinery, z tego co wiem dalej dostępne na wyspach. Zdenkowałam z przyjemnością, ale nie planuję powrotów. Chyba, że będzie zielony i bez drobinek :)
  9. Nivea Soft Rose pomadka ochronna. Dupy nie urwała, aż w końcu ją wyprałam. W samym maju wyprałam 3 pomadki łącznie, więc jestem już rekordzistką. Nie planuję powrotu, wolę wersję klasyczną.
  10. Próbki:
    Avene krem na zaczerwienienia - nie był zły, ale nie polubiliśmy się. Źle nałożony przebijał spod podkładu, lubił mi dodatkowo nabłyszczać nos. Zaczerwienienia znikały szybko i sprawnie ale to jeszcze nie to.
    Dior rozświetlający krem pod oczy - bardzo lubię i gdyby cena była bardziej przystępna to bym się szarpnęła. 
  11. Eveline Art Scenic baza pod makijaż - fajna, ale jeśli mam wybierać to postawiłabym na Dax Cashmere. Powrotów nie planuję, chociaż nie wykluczam też zakupu całkowicie, bo baza jest tania i bardzo przyjemna. 
  12. Set pigmentów różnych marek - było ciężko, ale poszło. Lubię pigmenty więc mam kolejne w swoich zapasach niemniej najpierw chcę zdenkować to co mam a dopiero potem kupować nowe.

Kolorówki ciąg dalszy, tym razem mniej przyjemny:
Całość na powyższym obrazku to cienie, które mi się znudziły/ nie pasują / są słabej jakości. Część poleciała do kosza, część szuka nowego domu.

Pielęgnacja twarzy poszła mi sprawnie i od razu mi lżej ze świadomością, że udaje mi się wykorzystać wszystko przed końcową datą przydatności.
  1. Lambre krem pod oczy - produkt UWIELBIAM zarówno ze względu na działanie jak i na piękne opakowanie. Kupię ponownie w przeciągu 3-4 miesięcy, najpierw muszę zdenkować krem pod oczy Decubal. 
  2. No7 Krem na dzień z filtrem SPF15 - fajny, nawilżający krem idealnie nadający się pod makijaż. Miałam tylko próbkę która wystarczyła na bardzo długo i z przyjemnością kupię opakowanie pełnowymiarowe.
  3. BingoSpa delikatny krem do twarzy z kolagenem - przyjemny krem, dobrze nawilżający i ładnie pachnący. Opakowanie jest jednak zdecydowanie zbyt duże i końcówkę zużyłam na... przesuszone łydki. Powrót planuję w okresie letnim za rok. 
  4. BingoSpa peeling błotny do twarzy - produkt fajny, więc chętnie znowu kupię. Końcówka mnie już trochę męczyła ale głównie ze względu na zapach.
  5. Botanics tonik po demakijażu - bardzo fajny produkt o ładnym zapachu. Po kosmetyki Botanics sięgam od jakiegoś czasu więc jeśli chcecie to chętnie skleję osobnego posta w celu opisania mojej świętej trójcy demakijażowej :)
  6. Botanics dwufazowy płyn do demakijażu - mój totalny must have. Uwielbiam to jak szybko zmywa makijaż, jest bardzo delikatny, nie podrażnia mi skóry i naprawdę szybko koi wszelkie podrażnienia. Zdecydowanie wrócę (albo raczej już wróciłam :D)
W kwestii pielęgnacji ciała największy nacisk położyłam na balsamy i masła, ale zapasy żeli pod prysznic też chciałam uszczuplić.
  1. BeBeauty lawendowa sól do kąpieli - piąte opakowanie, spokojnie mogę powiedzieć że jestem uzależniona. Uwielbiam, zdecydowanie kupię ponownie.
  2. Nivea kremowy żel pod prysznic - tyłka nie urwał, mył i to najważniejsze. Nie sądzę, że wrócimy do siebie, wolę żele pachnące owocami
  3. Decubal żel pod prysznic - uwielbiam, szczególnie za zapach (grapefruit). Wrócę chętnie, szczególnie w okresie jesienno zimowym kiedy moja skóra jest mocno przesuszona
  4. Gillette Satin care żel do golenia - wracam do niego regularnie od dwóch lat, zmieniam co najwyżej wersje zapachowe. Produkt bardzo lubię i polecam
  5. Body Shop truskawkowy żel pod prysznic z drobinkami ścierającymi - do TBS podchodzę z dystansem, głównie ze względu na ceny. Żel był częścią prezentu urodzinowego od siostry. Zapach zacny, pienił się fajowo, drobinki miło masowały. Niemniej serca mi nie skradł, chociaż by mógł bo jest wydajny i korzystało mi się z niego z ogromną przyjemnością.
Balsamowo poszło mi nieźle, chociaż wiem że mogło być lepiej. Doszły do tego też 4 produkty które chciałam zdenkować za wszelką cenę bo męczyła mnie już ich obecność.
  1. Bentley Organic lawendowy balsam do ciała - nie nie i jeszcze raz nie. Lubiłam na początku, na końcu uznałam że przejadł mi się zapach. Uwielbiam lawendę ale tutaj nie mogłam jej już strawić. Produkt sam w sobie jednak jest dobry, więc nie odradzam :)
  2. Decubal Clinic Cream - ciężki do zdenkowania ale tak fajnie ogarnął mi skórę na nogach że z przyjemnością sięgnęłam po kolejną tubkę. Lubię i chętnie wrócę, chociaż nie ukrywam że zapach pod koniec może być mocno irytujący.
  3. Malinowy Zdrój malinowe masło do ciała - uwielbiam, absolutnie kocham i wrócę z przyjemnością. Dokupię od razu krem do rąk z tej samej serii bo jestem naprawdę zadowolona z działania.
  4. Fennel masło do ciała z kwiatem wiśni - bardzo fajne masło o ładnym zapachu. Zdenkowałam z małym żalem i nie wykluczam ponownego zakupu. Na lato jest idealne :)
  5. Lynx (polski Axe) dezodorant - znienawidziłam ten zapach tak szybko jak go polubiłam. Zdenkowałam z trudem ale poszło i nie planuję ponownych zakupów. No nie i koniec.
  6. Editt wazelina kosmetyczna - drugie opakowanie, produkt lubię i choć wykończenie zawsze jest dla mnie problemem to już mam ją na liście rzeczy do kupienia. 
  7. Barwa krem do suchych stóp i pękających pięt - było ciężko bo produkt choć fajny to jednak znalazłam coś lepszego i ten poszedł w odstawkę. Niemniej wróciłam po przerwie i doszłam do wniosku, że i tak jeszcze do niego wrócę, szczególnie w okresie letnim.
  8. Barwa krem pielęgnacyjny do rąk - dobry, nie najlepszy. Miło mi się go używało w pracy. Powrotów nie planuję, ale generalnie polecam jeśli nie chcecie wywalić majątku i mieć coś dobrego.
Paznokciowo było mega ciężko. Odżywka do paznokci Eveline 8w1 kiedyś pomagała, teraz szkodzi więc zamiast lakierów i zmywaczów denkowałam olej z drzewa herbacianego i Regenerum. Coś tam jednak wykończyłam:
  1.  Color Club top coat - piąta buteleczka wykończona. Uwielbiam, i gdyby nie to że próbuję zdenkować dużą butlę (125ml) SV, to używałabym tylko CC.
  2. SV - lubię, ale jednak ma wady. Lakier lubi mi odejść płatami albo się ściągnąć. Wrócę pewnie, ale raczej dorywczo.
  3. Inglot S-Bond Treatment - pierwszą buteleczkę zgarnęłam na spotkaniu blogerek we Wrocławiu. Tu mam trzecią i z przyjemnością kupuję, bo jako baza pod lakiery kolorowe spisuje się bardzo dobrze!
  4. Vollare czarny lakier - czerń jak czerń, ale słaba więc nie wrócę. 
  5. Cien zmywacz do paznokci - wracam zawsze, więc już mam w zapasie 5 buteleczek
  6. Classics zmywacz do paznokci - bardzo słaby produkt, który jednak ma zaletę - nadaje się idealnie do mieszania z acetonem. Mix doskonały, paznokcie zawsze dobrze doczyszczone i mniej przesuszone niż po akcji z samym acetonem.
  1. Castor oil - czyli po prostu olej rycynowy. Używam na rzęsy, na brwi, na włosy i na paznokcie. Wrócę, przy czym bez koniecznego nacisku na konkretną markę. 
  2. Argan oil - jak wyżej. Mój mały must have w pielęgnacji włosów i skóry.
  3. Coconut oil - nie wrócę. Moje włosy się na niego obraziły a skóra woli argan.
  4. Batiste dry shampoo - lubię, mam w łazience kilka wariantów zapachowych. Ma wady, ale te opiszę w osobnym poście bo warto je przybliżyć. Niemniej produkt muszę mieć pod ręką zawsze.


    Uff! Wybrnęłam! Następny post tego typu nie pojawi się prędko :D


Follow on Bloglovin
Share This Post :
Tags :

27 komentarzy :

  1. Ależ tego zużyłaś! SV uwielbiam, a na produkty do ciała Decubal muszę się skusić, póki co miałam piankę do twarzy i byłam zadowolona :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja piankę uwielbiam, do tego żel pod prysznic i krem pod oczy! Są prześwietne!

      Usuń
  2. sporo tego! sądziłam że SV jest lepszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś był dla mnie najlepszy, aż zaczęłam szukać innego topu :)

      Usuń
  3. Jeju jakie denko. Chyba największe jakie w życiu widziałam :D. Genialne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że z kilku miesięcy, bo jeszcze by się okazało że te kosmetyki jem :D

      Usuń
  4. Wow! Duże, nie ogromne denko! Zużycia z kolorówki są imponujące, mi zużycie coś z tej kategorii zajmuje 'lata' :P Produktów zdenkowanych mnóstwo, a ja żadnego nie znam/nie używałam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Dominiko, rzeczywiscie sporo tego, fajnie by bylo gdybys numerowala produkty na zdjeciu, bo ciezko troche sie odnalezc jak ktos nie do konca zna. Ale poza tym ok. No coz z lakierami tak jest, ze ciezko je zdenkowac. Mi sie to glownie udaje w przypadku miniaturek. No i ostatnio troche wiecej maluje paznokcie i czesciej zmywam wiec pewnie cos lada dzien sie skonczy z lakierow. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, może masz rację! Postaram się dziś znaleźć jakiś fajny sposób numerowania :) Mi lakiery schodzą powoli, najszybciej tylko odcienie nude i czerwienie. No i czerń :D

      Usuń
    2. Ja pierwszy raz kupilam czarny lakier i jakos nie mam odwagi go uzyc. Ale do cyrkoni i innych dekoracji pewnie najlepsze takie ciemne kolory.

      Usuń
    3. Ja Ci powiem, że na jasnych lakierach też ładnie wyglądają :) wszystko zależy od koncepcji :)

      Usuń
  6. olaboga ile produktów :P super denko

    OdpowiedzUsuń
  7. właśnie umarłam z ilości tych kosmetyków! WOOOW! mnie ten krem pod oczy z lambre chyba podrażnia i aktualnie to sprawdzam : c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go bardzo lubię, jedyne co mnie boli to że mam tylko 6 miesięcy na zużycie, a jest go ogrom :)

      Usuń
  8. U mnie Batiste się nie sprawdził niestety. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie wszystko zależy od wersji, jedna mnie mocno podrażnia :(

      Usuń
  9. Sporo zużyłaś ;) sole biedronkowe lubiłam na maxa;) ten zmywacz Classics jest do dupy, tak jak piszesz:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. życz mi, żeby mi tak dobrze poszło przez wakacje!

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem bardzo ciekawa opini o suchym Bastille i innych wariantach. Obecnie mam ten suchy szampon z Isany ale zupełnie sie nie sprawdza... Albo ja nie umiem tego aplikowac albo moje włosy na to w ogóle nie reagują... A zastanawiałam się nad tym z bastille dla wlosów brązowych, żeby nie było białych śladów wszedzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam go, więc też trafi do postu o suchych szamponach :) tylko muszę do Anglii wrócić najpierw :)

      Usuń
  12. Też lubię żele pachnące słodko i owocowo ale od czasu do czasu sięgam po taką klasyczną Nivejkę czy Dove :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam zawsze 2-3 warianty pod prysznicem, żeby się nie okazało że mam ochotę akurat na coś, czego nie mam :D

      Usuń

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum