[Lakierowy listopad] Chit Chat Ariel i morskie mani

Nie wiem czy macie tak jak ja, że widząc jakiś lakier od razu w głowie rodzi Wam się pomysł co z nim zrobicie, ale musicie wiedzieć, że to dość irytujący nawyk, szczególnie jeśli rano malowałam paznokcie a po południu zobaczyłam nowy lakier i od razu chciałam go wypróbować. Generalnie bardzo lubię chodzic do Poundlanda i sprawdzać czy jest coś nowego. Tego Chit Chata dorwałam na samym końcu wieszaka z lakierami i w zasadzie w pewnym sensie wyrwałam go z ręki jakiejś dziewczynie. W ramach bycia miłym człowiekiem zaoferowałam pomoc z poszukaniu drugiego i na szczęście się udało, bo gdybym musiała go oddać to byłabym zła i albo:
a) oddałabym go z ofukana poszła do domu
albo
b) nie oddałabym go mówiąc, że znalazłam go pierwsza. Czy coś..
Dziś obstawiam odpowiedź b, ale prawdopodobna jest również lama, w ostateczności pomidor.
Ariel to pierwszy Chit Chat w którym brokat nie jest jednego koloru albo nie jest mieszanką w stylu Confetti. Mamy tutaj niebiesko-zielone drobinki, które się mienią i wyglądają obłędnie w słońcu.

Za 12ml szczęścia zapłaciłam 1f, co daje ok 5zł. Ostatnio je widziałam znowu, więc jakby ktoś chciał to mogę kupić, ale wysyłka z Polski dopiero na przełomie stycznia i lutego.

Wiedziałam, że brokat powędruje na niebieską bazę, wiedziałam, że użyję cyrkonii i brokatu, wiedziałam, że będzie to trwało długo. Nie przewidziałam, że będzie mi cholernie przykro przy zmywaniu. Główny powód to oczywiście fakt, że napracowałam się nie mało, więc szkoda to usuwać. Powód numer dwa to moje paznokcie, które jakimś cudem odbarwiły się w niektórych miejscach, szczególnie tam gdzie dociskałam ozdoby. Zdjęcia robiłam drugiego dnia, co było błędem bo pojawiły się jakieś zdradzieckie pęcherzyki powietrza pomiędzy cyrkoniami. Poudawajcie, że ich nie widzicie, proszę :P

Na koniec tradycyjnie użyte lakiery/materiały:

Bell Bio 3w1

17 Seabreeze

Chit Chat Ariel

Niebieskie i srebrne dodatki