Autor: / 17 sty 2015 / 15 Comments / ,

Podróże - pakowanie apteczki

Przygotowanie mini apteczki przed każdym wyjazdem to dla mnie rzecz niezbędna. Jest to w zasadzie jedna z pierwszych rzeczy, które czekają na wpakowanie do torby. Uważam, że lepiej mieć swój plaster niż stawiać cały samolot na nogi podczas poszukiwania apteczki. Zabieram tylko niezbędne rzeczy i tak nie znajdziecie tu bandaża (chociaż Matka Rodzicielka pewnie by mi go wpakowała), nie mam też strzykawek (za które pewnie miałabym na lotnisku kilka pytań). Latając w lecie zabieram 2 rzeczy mniej, w zimie dochodzą jednak trzy pozycje mające uratować mnie gdy dopada mnie grypa. Do rzeczy- co zabieram?

1. Plastry - dwie, może trzy sztuki. Kiedyś skaleczyłam się w samolocie wkładając torbę nad siedzenie - miałam pękniętą nóżkę i torba osuwając się wbiła mi się w dłoń. Skalecznie mało poważne, ale krew była i wtedy pożałowałam że plastra nie miałam.

2. Tabletki na ból gardła - opcja tylko w zimie. Na wszelki wypadek, bo po lotach infekcje łapią mnie szybciej niż kieszonkowiec kradnie portfel. Nigdy nie zabieram całego listka, odcinam 2-3 sztuki.

3. Chusteczki odkażające - nawiązanie do małych skaleczeń. Przydadzą się też przy zadrapaniach, wycieraniu sprzętu elektronicznego, czyszczeniu okularów i odkażaniu zadartych skórek. Małe, a cieszy. I szczypie jak cholera.

4. Tabletki antykoncepcyjne - zawsze mam zaczęte opakowanie, co jest oczywiste, ALE gdybym je zgubiła to mam zapasowe. Jest to ważne, bo w Polsce załatwianie tabletek to jak wyprawa do urzędu skarbowego. Damy, ale najpierw zbadamy, potem skomentujemy jak to antykoncepcja przeczy Kościołowi a na koniec każemy Ci zapłacić. Dziękuję, mam swoje.

5. Paracetamol - zbawienie podczas choroby, ratunek przy bólu brzucha czy głowy. Po wyjściu z samolotu prawie zawsze mam migrenę, więc nie wyobrażam sobie podróży bez tych maleństw.

6. Laremid - stres to wróg podróży. Ja się stresuję zawsze i bardzo, więc profilaktycznie łykam to wraz ze śniadaniem. A jeśli okaże się, że mój żołądek czegoś w śniadaniu nie toleruje, to jestem zabezpieczona. Biegunka to nic przyjemnego, a już w samolocie szczególnie.

7.  - jako alergiczka i osoba notorycznie chora albo będę miała kilka sztuk tabletek na katar albo uduszę się przy wchodzeniu na pierwsze piętro a w nocy chrapaniem obudzę martwego. Chwała temu, co to wymyślił.

8. Lemsip - podobnie jak paracetamol działa przy przeziębieniu i grypie, ale nie ma działania przeciwbólowego. Działa szybko i dobrze, jeden z moich ulubionych specyfików.

9. Beechams / Lemsip do picia - zanim zajdę do apteki walę shota i liczę na to, że mnie nie poskłada jak wędkarskie krzesełko. W lecie nie zabieram, w zimie nie mogę ominąć.



Kilka rad odnośnie pakowania lekarstw:
1. Nie pakujcie całych kartoników. Zajmują sporo miejsca, nie są tego warte. Każde tabletki mają na spodzie wytłoczoną datę ważności oraz nadrukowaną nazwę, to Wam wystarczy.

2. Ucinajcie odpowiednią ilość tabletek. Jeśli lecicie gdzieś na tydzień to nie będziecie potrzebować 12 paracetamoli i 8 tabletek na gardło.

3. Spakujcie lekarstwa w jeden mały woreczek i miejcie w łatwo dostępnym miejscu. Szukanie plastra zakrwawioną ręką na dnie torby pełnej ubrań to nie jest dobry pomysł.

4. Nie pakujcie syropów, chyba że włożycie je do woreczka na płyny. Osobiście uważam że ważą za dużo i warto poszukać odpowiednika w tabletkach. Wyjątek stanowią dzieci, ale każde linie samolotowe mają inne zasady odnośnie przewożenia leków więc to trzeba zawsze sprawdzać.

5. Jeśli wiecie że jakiś lek kosztuje w kraju do którego lecicie mniej, niż w tym z którego wylatujecie zastanówcie się czy warto go brać. Wyjątek stanowi coś przeciwbólowego, bo to może nam się przydać już w samolocie pełnym płaczących dzieci (które wbrew pozorom są spoko, bo zazwyczaj szybko zasypiają a ja mam dla tych maleństw ogromne zrozumienie).

6. Jeśli macie astmę to inhalator koniecznie pakujcie w łatwo dostępne miejsce, tak by w razie napadu współpasażer mógł pomóc. Punkt oczywisty, ale znam osobę która na to nie wpadła i potem zbierała swój bagaż bo ktoś go po prostu wysypał żeby pomóc.

Follow on Bloglovin
Share This Post :
Tags : ,

15 komentarzy :

  1. Ja pakuję duże apteczki :D wszystko może być potrzebne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre rady :) Ja zawsze przesadzałam z ilością teraz myślę podobnie jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do 4, ja idę do ginekologa mówię jakie chce i te mi zapisuje ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozazdrościć tylko, u mnie niestety baba nie była tak miła :)

      Usuń
  4. Moja mama jest mistrzynią jeśli chodzi o pakowanie apteczki na jakieś wyjazdy :D
    Pielęgniarka... wiadomo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kiedyś wpakowała mi do torby bandaż jak powiedziałam że idę przekłuć język...

      Usuń
  5. Ja zwykle mam pełną siatkę środków odkażających, gazików, ligniny, bandaży, plastrów rozmaitych ;-) jak już gdzieś jadę to z psami, dla nich pełna siata materiałów na skaleczenia łap, o sobie jakoś nie pamiętam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no psiaki to inna sprawa, im nie wyjaśnisz że muszą poczekać :)

      Usuń
  6. U mnie w apteczce wyjazdowej jest to co u Ciebie oprócz punktów 3 i 4. Dodatkowo mam jeszcze zawsze witaminę C ze sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami mam Rutinoscorbin, zdarzało mi się też wapno brać :)

      Usuń
  7. Zabieram w apteczke, a raczej mam zawsze przy sobie taka mimi apteczke, a w niej wszystko co Ty tylko inne z nazw ;) do tego mam jeszcze reni jakby tak zgaga chciala mnie zabic ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum