Autor: / 24 paź 2012 / 10 Comments / , ,

NYC Minute Quick Dry

Obiecałam lakierówkę, a nic nie wrzucam. Paznokcie połamałam. Każdy jeden dosłownie mi się skruszył. Dziś jest lepiej, wytoczyłam paznokciom wojnę i niebawem napiszę Wam o niej kilka słów, bo widzę efekty :)
Skoro jednak lakiery, to może jakiś stary? Czekający? Kłikdraja kupiłam dawno, nawet nie pamiętam dlaczego. Dziś, po 3 miesiącach zostało może 5mm na dnie? Jest cholernie wydajny i spełnił moje oczekiwania, choć to 60 sekund to ściema na maxa ;) A, nazywa się 202 Grand Central Station.

                                                                      Cena / Price:                                                                          
ok 3f.

                                                                Pojemność / Capacity:                                                                 
9,7 ml.

                                                              Dostępność / Availability:                                                             
Wszelkie szafy NYC w UK, w Polsce nie wiem, ale na bank można kupić bo żona mojego brata go kupuje regularnie ;)

                                                            Moja opinia / My opinion:                                                              
Lakier ten niesamowicie przedłuża trwałość mani o kilka dni. Nadaje się do frencza (bo ten u mnie najszybciej odpada), nie rozmazuje wzorków i całkiem szybko schnie. Może nie w minutę, ale 15-25 (w zależności od lakieru) minut i mamy 100% utwardzone mani (dwuwarstwowe). Fajnie nabłyszcza, choć czyni to słabiej niż np Gel Look od Golden Rose (o nim już za moment, za chwilę). Konsystencja tego lakieru nie jest ani rzadka ani gęsta, więc nie zalewa skórek i nie tworzy grubej, ciężkiej do rozłożenia warstwy. Nie jest to może jakiś szałowy lakier, ale z tej półki cenowej na pewno jeden z lepszych.

 BTW zaczęłam jeszcze intensywniej ćwiczyć. Robię jednocześnie 30 day shred, 6 weeks six pack i ripped in 30. Mam taką frajdę z ćwiczeń, że robię to prawie cały czas. Do tego hula hoop (ale nie takie normalne ;)), czasami bieganie. Ostatnio robię sobie kilkanaście przebieżek na trasie góra-dół po moich schodach, które pewnego dnia się rozlecą, ja wpadnę do schowka na miotły i porwie mnie potwór zza ściany który okaże się zamurowanym w czasach wojny zdrajcą z amputowaną nogą... Poniosło mnie ;)
Share This Post :
Tags : , ,

10 komentarzy :

  1. chciałabym mieć taki zapał do ćwiczeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie mam, mam motywatora który nade mną stoi i marudzi że tu za dużo, tam za dużo (tłuszczyku) :P

      Usuń
  2. Musze poszukac tej dobroci ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha wyobraźni to Ci nie brakuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się ostatnio rozleniwiłam... Wszędzie jeżdżę autobusem... :D Zazdroszczę zapału :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ze sportu lubię tylko siłownię ;). Chociaż teraz chodzę na tańce i też jakaś frajda jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tańczyć próbowałam, ale nie potrafię skoordynować rąk, nóg i jeszcze oddychać miarowo. inna sprawa że nie ogarniam lewej i prawej strony, więc zanim już do tego dojdę to omijam kilkanaście sekund filmu ;)

      Usuń

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum