Autor: / 26 mar 2014 / 18 Comments / , , ,

L'Occitane - ochrona rąk w zimie i na wiosnę

Kłamałam. W zasadzie to ta ochrona była u mnie przez cały rok, bo wykorzystałam kilka tubek kremu (vivat brytyjskie gazety ze spoko dodatkami). Generalnie obok sklepu L'Occitane przechodziłam wielokrotnie ale nie wstąpiłam nigdy. Zapachy kuszą, tak samo jak te wydobywające się z Lusha, ale i tak świadomość cen mnie odrzuca, szczególnie teraz kiedy mam ważniejsze wydatki na głowie.
Odkąd jestem w UK minimum trzy razy widziałam kremy do rąk L' w gazetach. Zawsze kilka wariantów do wyboru, cena gazety bardzo atrakcyjna no i jest co poczytać. Nigdy nie zapłaciłam więcej niż 5f, w zasadzie 4,20 to chyba max. Cena "sklepowa" kremu o pojemności 30ml to... 8f. Tym samym przy następnej okazji nawet się nie zawaham. Chyba, że będą same różane...

Różany krem do rąk kupiłam jako pierwszy, długo leżał jednak nieużywany bo denkowałam zapasy. Za tego jegomościa wzięłam się w tamtym roku. Latem siedziałam z Szymonem na plaży i do dziś pamiętam, jak wycisnął sobie 1/4 tubki na dłoń po czym zaczął się tym kremem ze mną dzielić. Pachnieliśmy pączkami i alkoholem, fajnie było. Sam krem nawilżał fajnie, ale tyłka w tej kwestii nie urywał. Zapach miał bardzo przyjemny i zdecydowanie lepiej się z niego korzystało po jedzeniu, aniżeli przed ;)

Uwielbiam tubki, zrobione są z miękkiego plastiku ale wyglądające jak te stare, aluminiowe tubki z łazienki babci. Drugi plus za wysoką zawartość masła shea (w tym wypadku aż 20%). Zakrętka na minus, ile się człowiek ukręci zanim trafi... No ale lubię, lubię całość. Krem był treściwy, szybko przynosił ulgę przesuszonej skórze i szybko się wchłaniał.

Egzemplarz drugi to krem o mocno kwiatowym zapachu, ponownie złożony w 20% z masła shea. Zapach bardzo delikatny, kwiatowy. Wchłaniał się bardzo szybko i radził sobie nawet z mocną pustynią na dłoniach. Zabierałam go do pracy, gdzie przed nałożeniem rękawiczek smarowałam nim dłonie. Po 12h pracy nie było na nich widać jakiegokolwiek negatywnego wpływu moich obowiązków, które chwilami rąk nie oszczędzają. W gorsze dni nie oszczędzałam sobie, a co mi tam, i muszę przyznać że ulga jaką przynosił była duża. Od razu czułam różnicę, no i wiadomo że jakoś tak milej jak się na dłoniach tarka nie robi.

Opakowanie jest tutaj cechą wspólną. Miękka tubka i irytująca zakrętka. Plus za nieścierające się nadruki, ten egzemplarz nosiłam w kieszeni w pracy i po 3 miesiącach wyglądał jak nowy. Tyle, że był pusty :D

Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach z kremami tej marki, żeby uniknąć rozczarowań. Dajcie znać czy macie jakichś faworytów, a nóż widelec jakiś pojawi się w gazecie :D

Follow on Bloglovin

Share This Post :
Tags : , , ,

18 komentarzy :

  1. J mam 6 miniaturek,ostatnio rozdawali je we Francji w L'occitane.Najlepszy jest dla mnie z masłem shea ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy w i UK robili taką akcję. Jeśli tak to mnie ominęło :(

      Usuń
  2. Fajny design tych tubek. Zwłaszcza niebieskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja najbardziej lubie ta podstawowa wersje, jest swietna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Poluję na te kremy od dawna, ale jakoś mi do nich nie po drodze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakbym miała iść po nie do sklepu to też by mi było nie po drodze :D

      Usuń
  5. Podstawowa wersja jest dobra, ale taniej dostaniemy świetny krem TSSS o ponad 2 razy większej pojemności :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie miałam pojęcia o tym, jakoś ostanio nie mam pojęcia o tym co w trawie piszczy, bo resztki denkuję :D

      Usuń
  6. Oj wiele dobrego czytałam o kremach do rąk tej marki, niestety nie pamiętam dokładnie nazw serii. Sama muszę się w końcu zmotywować i zakupić jakiś.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak tubki pasty do zebow;;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie krem w szczególności na zimę powinien pachnieć orzeszkami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się skusiłam na wersję najbardziej klasyczną, zapłaciłam za nią 30 zł, ale było warto. Kocham ten efekt nawilżania, szybkiego wchłaniania i brak filmu na dłoniach, zapach, choć intensywny, to bardzo mi odpowiada. No i tubka... Zapewne, pomimo ceny, jeszcze kiedyś go kupię. U nas nie ma co liczyć na taki dodatek w jakiejkolwiek gazecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będą znowu w gazetach to dam Ci znać, mogę Ci go tutaj spokojnie kupić i wysłać jak polecę do Polski :)

      Usuń
  10. Polecam. Czytała Krystyna Czubówna :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo cenię każdy komentarz od Was, daje mi to świadomość, że warto dla Was pisać! Dziękuje! :)
Drażnią mnie komentarze wklejane masowo na blogi o treści "fajny blog, obserwujemy? :*:):D" wiec zastanów sie 3 razy zanim wciśniesz ctrl+v. I tak wrzuce go do spamu
Anonimów poprosze o podpisywanie sie, nie lubie zwracac sie do kogoś bezosobowo :)


Obserwatorzy

Archiwum